czwartek, 15 marca 2018

Rimmel lasting finish Breatheable - Idealny podkład?

 

Witajcie, Kochani! ;)
Tak jak już obiecałam na moim instagramie (jeśli jeszcze mnie nie obserwujecie to serdecznie zachęcam! @Jennys792 ) przetestuję dziś najnowszy hit, który podbija youtube urodowy i zbiera same dobre opinie.
Mowa o podkładzie marki Rimmel lasting finish breatheable, który ma być ulepszoną wersją podkładu lasting finish 24h, supertrwały a zarazem oddychający i lekki, nie dający uczucia maski na twarzy. Aplikator podkładu przypomina powiększony aplikator korektora lub błyszczyka, aplikujemy podkład bezpośrednio na twarz, nabiera się dość niewiele produktu, przez co nie ścieka z twarzy i możemy go precyzyjnie nanieść na wszystkie partie twarzy. Nie jest to może super higieniczne, dlatego proponuję nakładać sobie podkład najpierw na dłoń, następnie rozprowadzać za pomocą gąbeczki lub rozetrzeć palcami.




I ja posiadam podkład w odcieniu 100 Ivory, ponieważ wydał mi się najbardziej zbliżony do mojej tonacji cery, nie jest mocno różowy ani mocno żółty, określiłabym go jako neutralny i nie jest też jakoś bardzo jasny, także jeśli posiadacie cerę dość jasną, ale nie alabastrową, powinien pasować.
Dzisiejszy makijaż oczu wykonałam za pomocą paletki Huda Beauty Desert dusk, o której też kilka słów napiszę pod koniec posta. Olejek widoczny na zdjęciu będzie w ulubieńcach, których szykuję w najbliższym tygodniu.

Makijaż twarzy rozpoczęłam od nałożenia kremu L'Oreal Revitalift magic blur, który wygładza powierzchnię skóry, wszystkie pory i drobne zmarszczki, co sprawia, że podkład ma większe pole do popisu i ładniej osadza się na skórze.


Wyżej kosmetyki, których użyłam do wykończenia twarzy, oraz baza pod cienie Artdeco, której użyłam pod cieniowanie paletą Hudy.
Podkład nałożyłam najpierw na dłoń, i gąbeczką wklepałam w całą twarz. Od razu zauważyłam, że jest on rzeczywiście wodnisty i bardzo lekki, nie czułam nawet jak osadza się na mojej twarzy, wtopił się w nią natychmiast po nałożeniu. Kolor ładnie się dopasował, wygładził mi twarz i nie podkreślił porów. Jednak jego krycie nie jest zbyt mocne, a moja cera po zimie ma różne swoje mankamenty, np w okół nosa robią mi się przesuszenia, ślad po opryszczce na środku nosa czy pojedyncze małe wypryski. Tego jedna warstwa nie przykryła, dlatego dołożyłam już bezpośrednio aplikatorem podkład w miejsca, gdzie chciałam zbudować krycie i wklepałam palcem, następnie gąbeczką.
Podobał mi się efekt, był delikatnie matowy, nie wyświecał się. Pod oczy nałożyłam korektor L'Oreal true match w odcieniu 3N/3W. Całość utrwaliłam pudrem fixującym Avon magix oraz zabezpieczyłam okolice pod oczami wykonując baking na wcześniej nałożony korektor.

Oczy postanowiłam utrzymać w fioletach, ponieważ w palecie Huda Beauty najbardziej przyciągnęły mnie fiolety, i to głównie dla nich postanowiłam ją kupić. Ta paleta nie ma najlepszych opinii, cienie są suche i przez to ciężko je zbudować na powiece, niektóre cienie są słabiej napigmentowane i nie wyglądają na powiece tak intensywnie, jak w opakowaniu. Jednak jest w nich coś ciekawego i można coś nimi stworzyć, jeśli się dłużej nad tym posiedzi. Kolory są boskie, jak widać po mojej palecie, troszkę już z nią pracowałam i eksperymentowałam.

Do tego makijażu użyłam cieni: Desert Sand (najjaśniejszy) pod łuk brwiowy
Oud (ostatni w pierwszym rzędzie) do budowania załamania i przyciemnienia zewnętrznego kącika
Amethyst (ten piękny, soczysty fiolet) na powiekę ruchomą, nałożyłam kilka warstw by uzyskać intensywność.
Royal (metaliczny fiolet obok) na środek powieki ruchomej i na dolną powiekę
Cashmere (pierwszy w najniższym rzędzie) w wewnętrznym kąciku oka, przeciągnęłam w załamanie mniej więcej do środka powieki.
Nefertiti (złoto w drugim rzędzie) bezpośrednio pod brwi dla rozświetlenia.

Na ustach mam pomadkę Avon Iced Mocha, która już niestety nie jest dostępna w regularnej ofercie.
A tak wygląda przybliżenie podkładu na mojej cerze, która niestety doskonała nie jest:


Moim zdaniem wygląda całkiem ok! Podsumowując podkład:
- Ma bardzo przyjemną konsystencję
- Odcień 100 jest jak najbardziej trafiony i uniwersalny
- Podkład utrzymywał się ładnie, musiałam go lekko przypudrować w ciągu dnia, ale moja cera jest bardzo tłusta, więc każdy podkład się po czasie wyświeca.
- Aplikacja była szybka i wygodna
- Nie czułam podkładu na twarzy, jest bardzo lekki!
- Krycie można budować, jednak nie jest to podkład dla kogoś, kto chce przykryć większe niedoskonałości, raczej nie ukryje ich w 100%, skóra delikatnie przez niego prześwituje.

Uważam, że jest to świetny podkład na co dzień i jak najbardziej polecam ;)
Na dziś to wszystko,
Buziaki! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz