poniedziałek, 1 maja 2017

Świąteczne wspominki, nowe ciekawe nabytki

Witajcie, kochani!
Tego posta miałam wrzucić zaraz po Świętach, co tylko pokazuje jak nieubłaganie czas leci i jak ciężko się zatrzymać nawet na tą chwilkę, żeby coś dla Was napisać.

Ostatnio borykam się znów z problemami zdrowotnymi, do których należą m.in częste przeziębienia, przemęczenie i nadmierne wypadanie włosów. Muszę porobić badania, żeby sprawdzić kilka rzeczy bo póki co mam kilka powodów do niepokoju. Oznacza to, że ponownie będę w rozjazdach.

Ale nie o tym dzisiaj, bo chciałam podzielić się kilkoma zdjęciami z moich Świąt, które oczywiście spędziłam poza Krakowem, w moim rodzinnym domu. Odkąd tu mieszkam, przyjazd tam to prawdziwy relaks i czysta przyjemność :)

Pokażę więc nakryty stół, przysmaki, które przygotowałam, kwiatowe dekoracje oraz co sobie sprawiłam na 'Zajączka'. Zapraszam do oglądania!
















Tak szybciutko powiem, co znalazło się na stole - oczywiście zdrowo i jak najbardziej dietetycznie.
Świąteczny obiad to tradycyjny żurek w lekkiej wersji, nie zabielanej, z jajkiem i chudą kiełbaską.
Danie główne to comber z królika w sosie pieczarkowym, ćwikła z chrzanem i ziemniaki z zieleniną. W świąteczny poniedziałek na stole pojawił się schab nadziewany suszonymi pomidorami, kasza jaglana z sosem pieczarkowym, tym samym, który był podany do królika. Do tego buraki i rzodkiewka ze szczypiorkiem i jogurtem naturalnym.

Jeśli chodzi o ciasta, zdecydowałam się na sernik z białą czekoladą i bakaliami, a także ciasto cytrynowe w lekkiej wersji na biszkopcie z budyniem i śmietanką.

Mój ukochany prezent, z którego niezmiernie się cieszę, to:



Adekwatne do okazji, słodkie trampeczki - króliczki, w których się zakochałam :)
Na pewno pojawi się na blogu stylizacja na wiosnę z ich udziałem.

Podczas pobytu w domu udało mi się dorwać na promocji w drogerii Natura bardzo fajne cienie i pigmenty z my secret, które są niesamowicie dobrej jakości w porównaniu do ich ceny - za pigmenty dałam około 5 zł za sztukę, cienie wyniosły mnie niecałe 8 zł. Wzięłam też do przetestowania cielistą kredkę tej marki.








Są to moje ulubione produkty na wiosnę, dają bardzo lekki, świetlisty efekt na oku i mienią się delikatnymi, pastelowymi kolorami.

Nie mogłabym nie wspomnieć, jaka miła niespodzianka spotkała mnie w pracy 2 tygodnie temu.
Dostałam cudowny prezent od bardzo miłej Pani, za co serdecznie dziękuję :)
Na pewno będą mi dobrze służyć!




To tyle na dzisiaj, nie wiem jeszcze czy kolejny post będzie testem podkładów czy typowym postem fitness z przygotowaniem ciała do lata. Zapraszam do śledzenia bloga na bieżąco, informacje o postach pojawiają się na moim facebooku, oraz w google+

Buziaki! :*