Na początek pragnę wam przedstawić 5 prostych produktów, które wspomagają spalanie tkanki tłuszczowej, będą świetnym elementem diety pełnowartościowej i bez wątpienia warto 'zaprosić' je na stałe do swojego jadłospisu.
1. Ananas
Zawiera bromelinę - enzym wspomagający trawienie i przyswajanie białek, przyspiesza usuwanie toksyn z organizmu. Jest bombą witaminową i mineralną, dostarcza nam wapnia, miedzi, potasu, żelaza i cynku, witaminy z grupy B, witaminę C oraz A, zawiera mnóstwo błonnika. W 100 g owocu znajduje się około 55 kcal czyli jeden plaster to około 40 kcal. Niewiele,prawda?
2. Grejpfrut
Może nie jest najsmaczniejszym owocem, ze względu na jego dużą kwaśność i goryczkę. Nie wiem jak u was, ale u mnie po wypiciu szklanki świeżego soku z grejpfruta następuje mrowienie i pieczenie języka. No nie wiem dlaczego, może tak powinno być ;) Co do jego właściwości: kolejne świetne źródło witaminy C i beta-karotenu, świetnie wzmacnia odporność, ma zbawienny wpływ na serce - obniża cholesterol i obniża ciśnienie. Ma wyjątkowo niewiele kalorii i przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej oraz trawienie. Mają też najwięcej likopenu i karotenoidów - silnych przeciwutleniaczy, które chronią przed miażdżycą, nowotworami i przedłużają młodość. Dlatego warto pocierpieć i skrzywić się aby je zjeść i zyskać zdrowie!
3. Papryczka Chili
Jest niesamowicie ostra, przez co podnosi temperaturę ciała, pobudza krążenie i zakończenia nerwowe. Produkujemy więcej śliny i soków żołądkowych, przez co szybciej i wydajniej trawimy. Uśmierza ból i poprawia wzrok. Związki chemiczne zawarte w chili wspomagają walkę z chorobami serca, nadciśnieniem, cukrzycą osteoporozą, co jest podparte badaniami. Neutralizuje szkodliwe wolne rodniki. A co najciekawsze: hamuje apetyt, szczególnie na słodkie i tłuste potrawy. Jest świetnym substytutem soli i tłuszczu w diecie, gdyż sama w sobie uwydatnia smak spożywanych dań.
4. Avokado
Nie zawiera praktycznie cukru, za to jest świetnym źródłem tłuszczów nasyconych omega3. Owoc sycący, który zaspokaja nasze zapotrzebowanie energetyczne (ma dużo kcal, za to nie odkłada się w tłuszcz), pomaga przy walce z miażdżycą, cholesterolem, nadciśnieniem. Poprawia stan cery oraz dostarcza wiele witamin, przy czym stanowi ich świetny rozpuszczalnik (dla tych rozpuszczalnych w tłuszczu). Idealny do sałatek i smarowania kanapek.
5. Pieprz Cayene
Ta odmiana pieprzu jest wyjątkowo ostra. A to dlatego że zawiera kapsaicynę - ten sam związek chemiczny, który spotykamy w papryczkach chili. Znacząco przyspiesza metabolizm i wytwarzanie ciepła, hamuje apetyt na słodkie i tłuste - czyli podobnie jak chili, bo zasada działania jest taka sama. Podwyższa odporność, chroni przed zawałem i udarem.
Zachęcam do urozmaicania diety i odkrywania nowych składników, które będą korzystnie na was wpływać. Pamiętajmy, że każdy z nas jest inny i chociaż większość mechanizmów powinna działać podobnie, to indywidualne reakcje każdego człowieka znacznie się od siebie różnią.
Nie zawiera praktycznie cukru, za to jest świetnym źródłem tłuszczów nasyconych omega3. Owoc sycący, który zaspokaja nasze zapotrzebowanie energetyczne (ma dużo kcal, za to nie odkłada się w tłuszcz), pomaga przy walce z miażdżycą, cholesterolem, nadciśnieniem. Poprawia stan cery oraz dostarcza wiele witamin, przy czym stanowi ich świetny rozpuszczalnik (dla tych rozpuszczalnych w tłuszczu). Idealny do sałatek i smarowania kanapek.
5. Pieprz Cayene
Ta odmiana pieprzu jest wyjątkowo ostra. A to dlatego że zawiera kapsaicynę - ten sam związek chemiczny, który spotykamy w papryczkach chili. Znacząco przyspiesza metabolizm i wytwarzanie ciepła, hamuje apetyt na słodkie i tłuste - czyli podobnie jak chili, bo zasada działania jest taka sama. Podwyższa odporność, chroni przed zawałem i udarem.
Zachęcam do urozmaicania diety i odkrywania nowych składników, które będą korzystnie na was wpływać. Pamiętajmy, że każdy z nas jest inny i chociaż większość mechanizmów powinna działać podobnie, to indywidualne reakcje każdego człowieka znacznie się od siebie różnią.
A teraz przechodzimy do moich ulubionych tematów. A będzie to HAUL KOSMETYCZNY ostatnich 2 miesięcy oraz pierwsze wrażenia ze stosowania tych produktów.
Muszę przyznać że miałam wyjątkowe szczęście ostatnio, bo trafiły mi się same dobre, a nawet świetne produkty które mnie urzekły. Mam nadzieję że na dłuższą metę, używane regularnie nadal będą miały takie same działanie i nie napotkam nieprzyjemnych skutków.
Przeglądając gazetkę z Rossmanna dorwałam promocję na te dwa produkty do włosów Green Pharmacy. Każdy był w cenie 4,99 za buteleczkę a więc bardzo korzystna cena. Są to kosmetyki całkowicie naturalne, co zaznaczone jest na opakowaniu. Wybrałam balsam z olejkiem łopianowym oraz olejek łopianowy z dodatkiem czerwonej papryczki. Moja babcia opowiadała mi kiedyś że smarowała dziadkowi głowę właśnie olejkiem łopianowym i wyrosły mu włoski w łysych miejscach, więc skusiłam się żeby wypróbować. Balsam przypomina zapachem owoc pigwy zerwany prosto z krzaczka. Od razu stanęło mi przed oczami dzieciństwo, ponieważ rzucałam się tymi pigwami z rówieśnikami w piaskownicy, albo tarliśmy je o murek żeby zrobić ciasto (ahh te wspomnienia). Olejek natomiast jest bezzapachowy, stosuje się go lekko podgrzanego i wtedy pachnie zupełnie jak gorący olej na patelni. Czyli średnio przyjemnie.. Obydwa produkty mają zapobiegać wypadaniu włosów i wzmacniać je u nasady. Czy dokonały tego w moim przypadku? Jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć, stosowałam je 2 razy i jedyne co zauważyłam, to lepszy stan włosów, są błyszczące i elastyczniejsze. Ale z wypadaniem nic się nie zmieniło.
Bielenda - peeling gruboziarnisty oraz maseczka oczyszczająco-detoksykująca. Dwie saszetki połączone ze sobą kosztowały 1,99 więc opłacało się. Producent pisze: efekt diamentowej mikrodermabrazji. No, niestety... nigdy nie miałam takiego zabiegu więc nie będę mogła porównać czy rzeczywiście wystąpił taki efekt. Ale dla mnie jest to absolutny hit! Gdy tylko nałożyłam peeling na twarz, poczułam ten zapach.. TEN ZAPACH! Jest przecudny, świeży i lekko owocowy, bardzo przyjemny. Konsystencja lekko żelowa, również miła dla skóry. Maseczka natomiast pachnie jak męskie perfumy. Też bardzo przyjemny zapach, ale już mniej niż poprzedni :) Skórę po zastosowaniu miałam ładnie oczyszczoną i gładką więc należy się plus. Jedna saszetka starczyła mi na 2 zastosowania.
Tym razem coś dla dłoni. Perfecta SPA, peeling oraz maska regenerująca dłonie. Cena świetna, 1,89 w Rosmannie. Uznałam że po zimie bardzo mi się coś takiego przyda bo dłonie mam w opłakanym stanie. Wystarczy kilka wyjść bez rękawiczek, odmrożenia i sucha skóra - murowane! Jeśli ktoś zna serię Perfecta antycellulitową pomarańcza i wanilia, to zapach jest taki sam. Bardzo miły i jeszcze troszeczkę zimowo-świąteczny moim zdaniem. Podzieliłam ten kosmetyk na dwie porcje i oprócz dłoni, zastosowałam też na stopy. Efekt mi się podobał, widocznie delikatniejsza, bardziej miękka skóra, przebarwienia nawet poznikały. Ale jak wiadomo, żeby efekt się utrzymał trzeba dbać o dłonie na bieżąco, dlatego zaopatrzę się jeszcze w taki zestaw :) Ostatnio mam fazę kupowania kosmetyków w jednorazowych saszetkach, jest taniej, wygodniej i można kupić wiele różnych produktów, sprawdzić które nam pasują zanim kupimy coś pełnowymiarowego. Bo potem żal wyrzucać nietrafiony kosmetyk, który nam nie służy.
Teraz coś do ujędrniania ciała. W katalogu Avon numer 4 trwa akcja 'przygotuj ciało do wiosny'. Można tanio dostać wszystkie kosmetyki służące do pielęgnacji i modelowania ciała. Pokusiłam się o zestaw Planet Spa z kolumbijską kawą. Kosmetyki kupiłam osobno, są to: Peeling ujędrniający do mycia ciała, masło oraz serum do szyi i dekoltu. Peeling pokochałam od razu - jest ciemnobrązowy jak kawa, zawiera delikatne ziarenka, m.in zmielone łupiny włoskiego orzecha. Co mnie zadziwiło - on lekko połyskuje, są w nim złote drobinki których nie widać na skórze, za to są widoczne przy nabieraniu go na dłoń. Skóra jest miękka i napięta po zastosowaniu, co jeszcze zostaje spotęgowane po użyciu masła do ciała. Za to serum świetnie nawilża i odżywia mój delikatny dekolt, który lubi być wysuszony gdyż nakładam na niego podkład lub korektor kiedy pojawią się wypryski, to samo jest z szyją. Polecam te produkty z czystym sercem. Zamówiłam już drugi peeling, ponieważ jego najszybciej mi ubywa.
Muszę przyznać że miałam wyjątkowe szczęście ostatnio, bo trafiły mi się same dobre, a nawet świetne produkty które mnie urzekły. Mam nadzieję że na dłuższą metę, używane regularnie nadal będą miały takie same działanie i nie napotkam nieprzyjemnych skutków.
Przeglądając gazetkę z Rossmanna dorwałam promocję na te dwa produkty do włosów Green Pharmacy. Każdy był w cenie 4,99 za buteleczkę a więc bardzo korzystna cena. Są to kosmetyki całkowicie naturalne, co zaznaczone jest na opakowaniu. Wybrałam balsam z olejkiem łopianowym oraz olejek łopianowy z dodatkiem czerwonej papryczki. Moja babcia opowiadała mi kiedyś że smarowała dziadkowi głowę właśnie olejkiem łopianowym i wyrosły mu włoski w łysych miejscach, więc skusiłam się żeby wypróbować. Balsam przypomina zapachem owoc pigwy zerwany prosto z krzaczka. Od razu stanęło mi przed oczami dzieciństwo, ponieważ rzucałam się tymi pigwami z rówieśnikami w piaskownicy, albo tarliśmy je o murek żeby zrobić ciasto (ahh te wspomnienia). Olejek natomiast jest bezzapachowy, stosuje się go lekko podgrzanego i wtedy pachnie zupełnie jak gorący olej na patelni. Czyli średnio przyjemnie.. Obydwa produkty mają zapobiegać wypadaniu włosów i wzmacniać je u nasady. Czy dokonały tego w moim przypadku? Jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć, stosowałam je 2 razy i jedyne co zauważyłam, to lepszy stan włosów, są błyszczące i elastyczniejsze. Ale z wypadaniem nic się nie zmieniło.
Tym razem coś dla dłoni. Perfecta SPA, peeling oraz maska regenerująca dłonie. Cena świetna, 1,89 w Rosmannie. Uznałam że po zimie bardzo mi się coś takiego przyda bo dłonie mam w opłakanym stanie. Wystarczy kilka wyjść bez rękawiczek, odmrożenia i sucha skóra - murowane! Jeśli ktoś zna serię Perfecta antycellulitową pomarańcza i wanilia, to zapach jest taki sam. Bardzo miły i jeszcze troszeczkę zimowo-świąteczny moim zdaniem. Podzieliłam ten kosmetyk na dwie porcje i oprócz dłoni, zastosowałam też na stopy. Efekt mi się podobał, widocznie delikatniejsza, bardziej miękka skóra, przebarwienia nawet poznikały. Ale jak wiadomo, żeby efekt się utrzymał trzeba dbać o dłonie na bieżąco, dlatego zaopatrzę się jeszcze w taki zestaw :) Ostatnio mam fazę kupowania kosmetyków w jednorazowych saszetkach, jest taniej, wygodniej i można kupić wiele różnych produktów, sprawdzić które nam pasują zanim kupimy coś pełnowymiarowego. Bo potem żal wyrzucać nietrafiony kosmetyk, który nam nie służy.
Ostatnią prezentowaną dziś przeze mnie rzeczą będzie maska do włosów Planet Spa z śródziemnomorską Oliwą z Oliwek. Była również w promocji w katalogu, kosztowała 15 zł. Oczywiście spodobał mi się zapach (no tak, chyba nikogo to nie zaskoczyło). Ale muszę powiedzieć że działanie też jest porządne. Zauważyłam wyraźną poprawę struktury swoich włosów, lepiej się rozczesują, są bardziej sypkie i nie kruszą się na końcach. Myślę że warto tą maskę zastosować po zimie żeby dodać włosom witalności, zdrowszego wyglądu. Z tej serii jest jeszcze olejek do włosów, który wkłada się do ciepłej wody a następnie aplikuje na włosy, następnym razem spróbuję tego olejku żeby przekonać się czy jest równie dobry jak maska.
To by było na tyle, teraz oczywiście (spodziewaliście się, prawda?) porcja motywacji na początek wiosny!
Ostatnio dostałam dość ciekawą i miłą wiadomość o treści: 'To może pokaż siebie' i jeszcze jakieś tam wypociny o dodawaniu zdjęć które nie są moje. Więc odpowiadam: uwierz, dodam siebie, kwestia czasu ;) i tego że nie mam kiedy i z kim porobić zdjęć. Motywacyjne zdjęcia nie muszą przecież przedstawiać nas samych, mają zachęcać do pracy nad sobą! ;))
To by było na tyle, teraz oczywiście (spodziewaliście się, prawda?) porcja motywacji na początek wiosny!
Ostatnio dostałam dość ciekawą i miłą wiadomość o treści: 'To może pokaż siebie' i jeszcze jakieś tam wypociny o dodawaniu zdjęć które nie są moje. Więc odpowiadam: uwierz, dodam siebie, kwestia czasu ;) i tego że nie mam kiedy i z kim porobić zdjęć. Motywacyjne zdjęcia nie muszą przecież przedstawiać nas samych, mają zachęcać do pracy nad sobą! ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz