Zauważyłam, że jeszcze ani razu nie zrobiłam posta z moim minimalistycznym makijażem na co dzień. W takich sytuacjach, gdy na przykład muszę wyjść z domu do ludzi, ale nie po bułki i szynkę do biedronki - wtedy nie nakładam makijażu wcale ;) Nie mam problemu z wychodzeniem z domu bez makijażu i robię to dość często. Ale załóżmy, że czekają mnie większe zakupy, załatwianie spraw urzędowych, kurs lub spotkanie. Wtedy zawsze wykonuję makijaż podstawowy, który nie rzuca się w oczy, a jednak sprawia, że wyglądam na wypoczętą, świeżą i promienną - nawet gdy wcale tak nie jest!
Zanim jednak wprowadzę was w tajniki mojego makijażu i używanych kosmetyków, opowiem co nieco o mojej pielęgnacji przygotowującej skórę do długiego, aktywnego dnia.
Moje ostatnie perełki:
1 krokiem pielęgnacji jest dobre oczyszczenie twarzy. Spinam włosy do góry i oczyszczam delikatnie twarz płynem micelarnym be beauty - tani i dobry, od lat używam.
Następnie myję twarz żelem z drobinkami pestek moreli - moja nowość to Himalaya herbals (pierwsze zdjęcie, zestaw), żel z miechunki, który posiada drobinki peelingujące. Wcześniej używałam także z drobinkami pestek moreli, żel L'Oreal ideal glow, który też sprawdzał się nieźle.
W momentach, gdy moja skóra jest podrażniona lub są na niej niedoskonałości, zamieniam peelingujące kosmetyki na delikatny żel Be beauty z pompką i różową etykietką - do skóry wrażliwej.
Po dokładnym oczyszczeniu spryskuję obficie twarz tonikiem różanym Evree z odległości około 20 cm, na usta nakładam peeling cukrowy i wcieram go przez około 3 minuty, następnie zbieram na wacik i smaruję usta pomadką Nivea classic.
PRZYSTĘPUJEMY DO MAKIJAŻU
Pierwszym krokiem jest odpowiednia baza pod makijaż, ja używam matującej bazy np. Lirene lub AA. Ładnie wygładza i przedłuża świeżość podkładu
Podkład, który wybieram na co dzień to Vichy Dermablend, mój niezastąpiony podkład. Jest mocno kryjący, dlatego nakładam go palcami w bardzo niewielkiej ilości, zostawiam prześwitującą skórę. Mam na nosie piegi posłoneczne, kilka pieprzyków i drobne blizny, które zostawiam, aby całość wyglądała naturalnie, bez efektu 'tapety'.
Korektor pod oczy L'Oreal true match nakładam również w malej ilości, jedno pociągnięcie pędzelka.
Przypudrowuję twarz pudrem Avon true w kamieniu, który wygładza i matuje idealnie. Zawsze mam go w torebce do poprawek.
Brwi ostatnio cały czas podkreślałam pomadami Avon mark, ale postanowiłam wrócić do mojego kuferka i wygrzebałam cień z Bell w kremie w odcieniu odpowiadającym chłodnym brązom w pomadach do brwi. Kiedyś używałam go często i chyba do tego wrócę, daje ładny i subtelniejszy efekt na brwiach, sprawdzi się na co dzień.
Nie konturuję twarzy, lecz używam perełek Avon glow, mam kilka różnych rodzajów i w zależności od stopnia opalenizny dobieram odpowiedni. Ocieplam nim policzki, nos, boki twarzy oraz brodę. Wygląda to bardzo promiennie i zdrowo. Różu już nie używam, a rozświetlaczem minimalnie muskam kości policzkowe i łuk kupidyna. Najczęściej jest to My secret :)
Oczy podkreślam tylko matowym beżowym cieniem, wewnętrzne kąciki rozjaśniam rozświetlaczem z my secret i tuszuję mocno rzęsy tuszem Eveline Extension volume 4D. Dolną linię wodną podkreślam beżową kredką.
Na usta nakładam tylko błyszczyk lub jeden z ulubionych wariantów pomadki Nivea, aby je uwypuklić i nabłyszczyć, chronić przez przesuszeniem ale nadal wyglądać naturalnie :)
I to wszystko, tak prezentuje się gotowy efekt:
Buziaki! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz